Daily Art
W działach: Niedomyślenia, Komiksy | Odsłony: 35Pesymistyczna wizja świata, wspomagana nieodłącznie przez cynizm lub w lżejszym wydaniu: ironię, jest we współczesnej kulturze nurtem bardzo powszechnym. Nie przepadam za tym, choć to zjawisko dla mnie zrozumiałe jako oczywisty kontrapunkt dla popkultury, gdzie wszystko jest kolorowe i super, a w tle łopocze amerykańska flaga. Trochę boli brak konkretnego centrum i zbyt wyraźna dwubiegunowość, nie tyle czarno-biała, co stawiająca absolutną biel i czerń po jednej stronie, a po drugiej - absolutną szarość. Ale cóż, cena komercjalizacji, ludzkość tworzy teraz tego takie ilości, że każdy wyłuska coś siebie, nie ma problemu.
Gorzej, jeśli ktoś zaczyna tak mocno opowiadać się po jednym z biegunów, że aż wychodzi za podziałkę. Daily Art plasuje się w tej tendencji w ścisłej czołówce. Cynizm/ironia to bardzo wygodne środki, sam często z nich korzystam na codzień, z lepszym lub gorszym skutkiem. W momencie kiedy stają się celem samym w sobie, coś zaczyna zgrzytać. Pewnie, można powiedzieć "jest źle", ale wałkowanie tego przez k100 odcinków na różnych płaszczyznach trąci absurdem i wtórnością. Kohelet stwierdził to już dawno temu, po co uświadamiać w kółko, że jego słowa* nadal są w mocy?
A już zupełnie irytują mnie ludzie, którzy wpadają np. na fora i rzucają linki do któregoś odcinka, pisząc: "patrzcie, zadżumieni reklamą i mediami, oto prawda!". Nie rozumieją kompletnie, że w obecnej kulturze istnieją obok siebie dwa nurty: gloryfikujący i nihilizujący rzeczywistość i oba są równie tendencyjne. Jeśli już ma "być źle" to wolę stare i proste, a może prostackie, DressLife.
Doceniam inteligencję i pomysły twórców Daily, ale obawiam się, że wpadli w intelektualny kanał.
*dla niezorientowanych, jeśli tacy siedzą na widowni: "marność na marnościami i wszystko marność".